Frekwencja była..... umiarkowana, ale zabawa jak zwykle przednia. Można powiedzieć, że było to spotkanie w stylu back2roots, bo oprócz jacy, rafa i cichema (hmm... odmiana moja) oraz mojej (*y) i azzorka pociechy, był tylko ścisły trzon SACP'u, czyli ojcowie założyciele :-)). Może z tej właśnie przyczyny udało mi się sprawdzić cały sprzęt, który chciałem (tyle szczęścia nie miał azzorek). Jak widać część gastronomiczna też była.
Aaaaa.... czy ktoś zauważył, że SACP jest już pełnoletni ;-)